Szelestowski chyba jedna z najbardziej fenomenalnych kreacji w historii polskiego kina, a sam
Zapasiewicz to prawdopodobnie jeden z najbardziej charyzmatycznych i najlepszych aktorów na
skalę ŚWIATOWĄ. Obserwować jego grę, mimikę, słuchać jego głosu w tym filmie - to czysta
przyjemność. Bardzo spodobały mi się również ostanie sceny nad wodą -siła przekazu, głębia
emocjonalna i mnogość możliwości interpretacyjnych tych obrazów - robią wrażenie. "Barwy
ochronne" to film potwornie trudny w odbiorze- dla wielu będzie po prostu nudny - ale nawet ci
znudzeni przyznają, że przesłanie tej produkcji jest nadal aktualne - po prostu ponadczasowe - i
możne je spokojnie podpiąć nie tylko pod polską inteligencję, ale i całe społeczeństwo. Bo czyż
każdy z nas nie jest tak naprawdę w głębi duszy konformistą ? Prawdziwe "Kino moralnego niepokoju".
Kreacja Zapasiewicza świetna, acz zastanawia mnie dlaczego w wielu kolejnych filmach wracał do niej poprzez kreowanie ról do niej bardzo podobnych.
Przypadkowe podobieństwo wydaje się wręcz niemożliwe - działał poprzez te same środki ekspresji, nawet charakterologicznie wielu bohaterów jest zbliżonych do
cynicznego docenta (np. dr Rygier ze "Szpitala przemienienia" czy Tomasz Berg z "Życie jako śmeirtelna choroba..."). Pytanie czy robił to z rozmysłem i w zgodzie z sobą
czy pod presją oczekiwań reżyserów czy widzów?
Niemniej, uważam, że ta rola jest tak wyśmienita, że zdaje się żyć własnych życiem poza aktorem i dziełem, dla którego ją kreował.
"Potwornie trudny w odbiorze"? Sorry, ale to nie ten gatunek. W BO mamy do czynienia z przesłaniem w zasadzie jasnym: przesłaniem oczywiście bardzo ciekawym, ale jednak raczej oczywistym. Nie chcę tu w żaden sposób umniejszać Zanussiemu, ale na litość, jeżeli BO nazwiemy "potwornie trudnym", to jak określimy na przykład "Nóż w wodzie" Polańskiego?
Świetny film, który skłania do przemyśleń, ale nie przemyśleń nad tym, co film chciał przekazać, tylko nad tym, jak to się ma do osoby widza. A przynajmniej ja go tak odebrałem, tym bardziej, że do przemyśleń bardzo zbliżonych do Szelestowskiego doszedłem sam jakiś czas temu (choć może nie zrobiły ze mnie aż tak wielkiego chama jak on), więc ciekawie było zobaczyć konfrontację tych idei z idealistyczną postawą Jarka.
No jak nie cham? Zadaje sobie trud, żeby wyrwać kogoś z łóżka o 3 rano i pokazać mu z SATYSFAKCJĄ jak szemrany koleś dyma laskę, która zajmuje istotne miejsce w jego życiu, no i ma wpływ na jego postawę. Nie cham?
Menda to niekoniecznie cham :)
Poza tym pojęcie chamstwa mocno się od tamtych czasów zdewaluowało - dziś np. chamstwo (takie prawdziwe, czasem wręcz rynsztokowe) na scenie politycznej u wielu budzi akceptację, a nawet zachwyt, jako "brak poprawności politycznej"... :)
Trudny i nudny ten film może być tylko dla tych, którzy nie rozumieją pasjonujących dialogów i ogólnie tych wszystkich społeczno-obyczajowych smaczków.
9? Ja daję 10/10. I Zapasiewicz i sam film to absolutna rewelacja. Oglądałem to więcej niż 10 razy i za każdym razem z opadniętą szczęką.